Ograniczanie migracji zarobkowej odbiera firmom swobodę działania

Wiele sektorów gospodarki flamandzkiej prężnie funkcjonuje, jednak coraz bardziej dotkliwy niedobór siły roboczej jest od dłuższego czasu zauważalny. W branżach takich jak budownictwo, przemysł, opieka zdrowotna i logistyka oferty pracy pozostają nieobsadzone przez wiele miesięcy. Pomimo wysiłków na rzecz aktywizacji i mobilności nie udaje się uzupełnić braków kadrowych. Zatrudnienie międzynarodowe poprzez ukierunkowaną migrację zarobkową spoza UE nie jest zatem kwestią ideologiczną, ale czystą koniecznością.
Pracodawcy, którzy chcą dziś zatrudniać pracowników w ramach migracji zarobkowej, napotykają gąszcz procedur administracyjnych. Ubieganie się o pozwolenie na pracę i pobyt może więc trwać miesiącami.
W planach rządu flamandzkiego przewidziano przyspieszenie procedury dla osób wysoko wykwalifikowanych, co jest zjawiskiem pozytywnym.
Jednocześnie jednak przedsiębiorstwa nie mają prawie żadnych możliwości zatrudniania osób nisko wykwalifikowanych z krajów trzecich, czyli spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Być może wynika to z dobrych intencji, ale jest to niezrozumiałe przy obecnym ogromnym zapotrzebowaniu . Pomyślmy o ludziach, którzy budują nasze domy, opiekują się chorymi lub utrzymują produkcję. Nasze społeczeństwo nie funkcjonuje przecież wyłącznie dzięki inżynierom.
Swobodny przepływ usług i delegowanie pracowników jako wartościowy i komplementarny system
W przypadku zamknięcia formalnych kanałów migracji zarobkowej przedsiębiorstwa będą zmuszone do poszukiwania alternatywnych rozwiązań, takich jak delegowanie pracowników.
Dzięki tak zwanemu „zwolnieniu Vander Elst” pracownicy będący obywatelami państw trzecich, którzy już legalnie pracują i przebywają w innym państwie członkowskim UE (na przykład w Rumunii lub Francji), mogą zostać tymczasowo oddelegowani do Belgii bez konieczności uzyskania belgijskiego pozwolenia na pracę i pobyt.
W tym świetle delegowanie pracowników staje się niezbędnym narzędziem dla belgijskich przedsiębiorstw. Przedsiębiorstwa delegujące zapewniają bowiem tymczasowe, szybkie i efektywne zatrudnienie pracowników przy projektach realizowanych w Belgii.
Wysiłek włożony w legalne delegowanie
Delegowanie pracowników nie jest bynajmniej prostym ani „tanim” rozwiązaniem, jak się czasem sugeruje.
Przedsiębiorstwa delegujące podejmują znaczne wysiłki, aby przestrzegać złożonych belgijskich przepisów. Muszą zapoznać się z belgijskim systemem socjalnym, podatkowym i pobytowym. Muszą również prawidłowo stosować belgijskie warunki pracy i wynagrodzenia, zgłaszać swoją działalność oraz – zgodnie z umową o unikaniu podwójnego opodatkowania – odprowadzać zaliczki na podatek dochodowy i płacić podatek dochodowy w Belgii, jeśli jest to wymagane.
Kto uważa, że delegowanie pracowników automatycznie oznacza uchylanie się od obowiązków lub wygodę, nie docenia wysiłków tych przedsiębiorstw. Wywiązują się one ze swoich obowiązków i sprawiają, że system działa na korzyść wszystkich zainteresowanych stron. Przedsiębiorstwa delegujące odniosłyby więc także korzyść z szerokich i stabilnych ram prawnych, w których delegowanie pracowników i migracja zarobkowa mogą współistnieć.
Przedsiębiorstwa powinny mieć wybór
Delegowanie nie może stać się substytutem dla ograniczonej migracji zarobkowej. Jeśli rząd flamandzki zamknie furtkę dla regulowanej migracji zarobkowej, firmy będą musiały częściej korzystać z alternatywy. Jednak nie dla każdego projektu delegowanie będzie optymalnym rozwiązaniem. Niektóre firmy chcą mianowicie zatrzymać pracowników na dłużej, zapewnić im zakwaterowanie, szkolenia i integrację. W takich przypadkach bardziej odpowiedni jest system migracji zarobkowej za pomocą zezwolenia jednolitego.
Mimo swojej legalności, alternatywa w postaci delegowania ma również inne wady. W praktyce oznacza ono bowiem, że pracownicy nie płacą składek na ubezpieczenie społeczne w Belgii. System ten jest ekonomicznie efektywny dla przedsiębiorstw i zgodny z prawem, ale nie jest neutralny dla belgijskiego systemu zabezpieczenia społecznego. Powoduje to mniejsze wpływy do budżetu państwa, większe ryzyko dumpingu socjalnego i ograniczenie uczciwej konkurencji.
Odmawiając dostępu do zezwolenia jednolitego pracownikom nisko wykwalifikowanym, pozbawia się przedsiębiorstwa możliwości wyboru. W ten sposób przedsiębiorstwa zostają zmuszone działać w ramach konstrukcji, które mogą być mniej dostosowane do ich potrzeb. Jest to niekorzystne a zarazem niekonieczne.
Zamiast więc narzucać przedsiębiorstwom jeden kierunek, należy zapewnić im niezbędną elastyczność.